sobota, 29 grudnia 2012

46. "Jako jednostka świata nie zmienimy..."

Wczoraj w nocy (w sumie to dzisiaj już było) przed zaśnięciem czytałam sobie pewien wywiad z Kamilem Bednarkiem dla gazety "Cogito" (nr 414). Czytam. czytam. Myślę: 'Nie głupio mówi". Aż wreszcie doszłam do takiego jednego pytania dziennikarza. Fragment rozmowy pozwolę sobie zacytować:

- Muzyka reggae zawiera element rewolucji. Czy według Ciebie żyjemy w Babilonie? Jest z czym walczyć?
- Ja zawsze uciekałem od polityki, nie interesowało mnie to. Ludzie, którzy np. są publicznie wrogami, w rzeczywistości przybijają sobie piątkę. Tak naprawdę my, jako jednostka, świata nie zmienimy. Musimy się skupiać na własnym szczęściu.
- A nie wolisz być tą kropelką, która drąży skałę?
- Spełnianie własnych marzeń, to jest ta kropelka. System nie będzie miał wpływu na to, czy będziemy szczęśliwi, czy nie. Lepiej zająć się wewnętrzną rewolucją.


Zaczęłam rozkminiać. Fakt, polscy politycy to w większości dno. Poza tym, że wszyscy chcą się tylko "nachapać", zdobyć jak najwięcej dla siebie, to jeszcze dodatkowo wielu jest nielojalnych, niestałych w swoich pierwotnych założeniach. Często zmieniają front, zmianie ulegają ich główne cele, wartości, poglądy. Uważam to za totalną porażkę. Oczywiście, ludzie się zmieniają, np. w wyniku różnych przeżyć, doświadczeń odmienia się nasze zdanie na dany temat. Jednak w polityce jest to raczej spowodowane chęcią większego zysku, większego poparcia. I to już nie jest okej. I nie mogę szanować takich ludzi.

Dlatego też nie dziwię się osobom, które z polityką nie chcą mieć nic wspólnego. Mnie samą (choć uważam, że patriotycznie powinno się wiedzieć, co się dzieje w ojczystym kraju, w którym do tego się żyje) zazwyczaj nudzą telewizyjne wiadomości, programy o polityce, gdyż aż żal mi komentować te głupoty, które są tam wygadywane. Mimo to mamy chyba jednak obowiązek co nieco orientować się w tym wszystkim. W innym wypadku niestosownie jest wyrażać swoje niezadowolenie i krytykować działań innych, czyż nie?

Jednak czy "jako jednostka świata nie zmienimy"? Faktycznie jeden człowiek raczej nie przekona naraz całego tłumu, zwłaszcza ogłupionego przez system. Ale jednostka może indywidualnie przekonać drugiego, może trzech, może dziesięciu znajomych. Z kolei oni przekonają następnych. I tak dalej, i tak dalej, aż tych ludzi uzbiera się spora gromadka. Taka grupka dalej może rozmawiać i już coś większego zdziałać. Może świata faktycznie nie zmieni, ale chociaż jego niewielki fragment wokół siebie, może doda swoją cegiełkę do muru. Myślę, że tylko leń, egoista lub pesymista w to nie uwierzy.

Skupić się na własnym szczęściu? Czy to nie jest egoistyczne? Prawda, nie zawsze. Być może będąc szczęśliwym w realizowaniu swoich marzeń, optymizmem zarazimy innych, którzy tez wezmą się za siebie, zaczną coś dla siebie robić. I świat będzie piękniejszy.

Ale czy nie lepiej byłoby pomyśleć bezpośrednio o innych? Przecież w Polsce jest mnóstwo takich horrendalnych sytuacji, kiedy to brakuje pieniędzy na leczenie śmiertelnej choroby, na pensje dla ciężko pracujących obywateli, na dofinansowanie na dzieci z patologicznych rodzin, na pomoc bezdomnym, biedniejszym czy wiele innych. Wymieniać można by długo. Faktem jest, że nasze podatki idą na, delikatnie mówiąc, niewłaściwe cele. Okej, zgadzam się, że nie łatwo jest samemu coś z tym zrobić, ale czy to jest powód, by się poddać i uznać swoje własne szczęście za ważniejsze? Nie można chociaż pomagać w wolontariacie, przeznaczać jakieś drobne sumy na akcje charytatywne, brać udziału w strajkach, manifestacjach, ulicznych kwestach?

A co, jeśli nie mam racji? "Lepiej zająć się wewnętrzną rewolucją" - może to rzeczywiście ma jakiś sens... W końcu zanim zaczniemy krytykować ludzi, najpierw powinniśmy zastanowić się nad sobą. Chcąc naprawić świat, w pierwszej kolejności spójrzmy na siebie. Być może to my sami potrzebujemy przemiany, jakiejś metamorfozy lub pracy nad kilkoma swoimi wadami. Kiedy już dostrzeżemy w sobie problemy, zwalczymy je, staniemy się lepsi, co przyniesie nam szczęście. A będąc szczęśliwymi, staniemy się też silniejsi. Czy wówczas nasze możliwości ratowania ludzkości nie okażą się znacznie większe?

Sama już nie wiem, co o tym wszystkim myślę. Zaplątana w wewnętrzny konflikt, nie potrafię jednogłośnie zgodzić się lub nie zgodzić z Kamilem Bednarkiem.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

11 komentarzy:

  1. Bardzo buddyjskie twierdzenie Bednarka, z którym się zgadzam. Ujęte tak pokrótce: " Tak naprawdę my, jako jednostka, świata nie zmienimy. Musimy się skupiać na własnym szczęściu." i "Lepiej zająć się wewnętrzną rewolucją." brzmi egoistycznie, ale dla mnie faktem jest, że wewnętrznie nieszczęśliwy człowiek nie może być powodem do prawdziwych, trwałych i pozytywnych zmian na świecie. To wszystko byłoby tylko aktem rozpaczy, potem by ucichło i ostatecznie nic by się nie zmieniło lub nawet by się pogorszyło.
    Najpierw trzeba samemu osiągnąć szczęście, wewnętrzną harmonię, a potem dopiero brać się za resztę świata.
    Tak, jako Polak/Polka ma się obowiązek do obserwowania spraw państwa, lecz Bednarkowi chodzi chyba o to, by nie skupiać całej swojej uwagi tylko na tym, bo tym sposobem nic dobrego nie zrobimy dla siebie, ani tym bardziej dla kraju.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygoda to podstawa. Mamy takie same podejście do mody. Dresy to jest to. I wygodnie i schludnie.
    Co do nauki. Ja również. Bo choć swojego życia w ogóle nie wiąże z fizykę, chemią czy matmą to się tego uczę bo mnie ciekawi. Dodaję cię do linek!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niegłupi powiedział, że jeśli chcesz zmieniać świat zacznij od siebie i swojego otoczenia :)
    Myślę, że ten Bednarek głupi nie jest i zgadzam się z tym, co powiedział. Co do polityki to sama dobijam się idiotycznym zachowaniem tych ludzi, jednak wolę wiedzieć, co ci debile znowu wyczyniają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba faktycznie trzeba najpierw zacząć od siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi mama zawsze powtarza, że kogoś mogę nie zmienić, ale siebie zawsze. I może warto popracować nad sobą, aniżeli trudzić się nad resztą świata?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli ludzie nie chcą mieć z polityką nic wspólnego, to w naszym kraju dobrze nie będzie nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od pewnego czasu wydaje mi się, że jestem straszną egoistką, więc moja odpowiedź na powyższe rozważania nasuwa się sama - ważna jestem ja, jako jednostka i moje szczęście. Z drugiej strony tak jak napisał(a) osoba, powyżej, jeśli wszyscy olejemy politykę to nigdy nie będzie dobrze. Tylko jest takie jedno małe, "ale", żeby mogło być lepiej najpierw trzeba by było odsunąć od władzy wszystkich tych, którzy "rządzą" naszym krajem w tej chwili. Następnie zastąpić ich młodymi ludźmi, którzy mają świeże spojrzenie na pewne sprawy, a nie tylko ciągle babrają się w zamierzchłych czasach i konfliktach ze sprawą smoleńską na czele…

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię Kamila Bednarka ale mogłabyś mi podesłać link do całości wywiadu? Chłopak bardzo ładnie się wypowiedział w tym temacie. Ja sama nie lubię naszej polityki z przyczyn, które wymieniłaś, aczkolwiek oni są sprytni. Najlepsi aktorzy pod słońcem, telewizja a realia to dwie różne rzeczy, a na co dzień tak jak określił to Kamil " przybijają sobie piątkę". Świat polityki jest dziwny i pokręcony. Aczkolwiek co do systemu i realizacji swoich poglądów jako jednostki i siły przebicia własnego zdania, to mam kilka wersji. Myślę, że jak ktoś ma dobrze obrany cel i jest świetnym organizatorem potrafi wiele osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze to w nagłówku masz zdjęcie wypisz wymaluj mojego kota ;D Polityka? Dno i szambo. W polityce nigdy nic nie było na swoim miejscu i podejrzewam, że nie będzie. Temat dla mnie średni, interesują się nią, bo muszę, taki los zdającego na maturze wos ;)
    Wszystkiego najlepszego w nowym roku !

    OdpowiedzUsuń
  10. 25 yr old Web Designer III Arthur Siney, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like My Father the Hero and Rugby. Took a trip to Historic Fortified Town of Campeche and drives a Mercedes-Benz 38/250 SSK. nastepny

    OdpowiedzUsuń