piątek, 14 września 2012

39. Jestem licealistką! Ale czy to coś zmienia?

     Dupa, dupa, dupa! Oczywiście jak zwykle wszystko się poplątało. Choć tak naprawdę właściwie to najważniejsze powinno przebiec z zmian, ale mam stracha, że i to się rozwali.

     Dzisiaj miała do mnie przyjechać Pe. Chyba o tym wspomniałam w ostatnim poście. Wszystko było zaplanowane: jej przyjazd, potem miałyśmy połazić po mieście, a w nocy wspominać, oglądając filmy ze spotkani z SOLEIL. A jutro Warszawa, kolejne spotkanie, znaczy takie pół-spotkanie. Niestety, jak już wyżej powiedziałam (nawiasem mówiąc, bardzo dosadnie i emm... ładnym językiem), dupa! Pe. nie przyjechała, wczoraj mnie poinformowała, że nie da rady, bo coś tam jej wypadło. Nie jestem na nią zła, to przecież niezależne od niej. Tylko już od rana miałam jakieś dziwne przeczucie, że coś pójdzie nie tak, że coś się stanie. No i stało, a właściwie nie stało się, czego efektem jest, że siedzę teraz samotnie w domu.

     Do tego Tata, mimo iż ostatnio znalazł nową sezonową pracę, oczywiście po powrocie musiał sobie wypić, rozprawiając o tym, jaki to on spracowany! W rezultacie o 23:00 szybko zgasiłam światło i dławiąc się własnymi łzami, próbowałam zastygnąć w bezruchu, by Ojciec nie zauważył, że nie śpię i nie przyszedł do mnie truć tych swoich głupot. Na szczęście nie przyszedł, po nawrzucaniu Młodej zamknął się u siebie.

     Nowa klasa. W sumie nie jest źle. Ci, co chcą, chodzą sobie na te spotkania z piwem i wódką. Ja tam po prostu nie przychodzę. Nikt do tej pory nie czepiał się mnie z tego powodu, mam nadzieję, że to się nie już zmieni. Jest kilka dziewczyn, z którymi ewentualnie mogę zamienić kilka słów na przerwie. Inna sprawa, że zazwyczaj stoję przy nich jak głupia, bo nie potrafię zacząć rozmowy i powiedzieć czegokolwiek na jakikolwiek temat. No cóż, zostają jeszcze pytania typu: "Co mamy potem?" lub "W jakiej sali?". To i tak dobrze. Może za pół roku nieco się rozkręcę i przejdę do "Co tam słychać?".

     A, zapisuję się na dodatkowy niemiecki. Właściwie już zapisałam, tylko muszę jeszcze iść w poniedziałek na test ustny, żeby mnie przydzielili do odpowiedniej grupy. Postanowiłam, że biorę się za to na poważnie. Po każdej lekcji w szkole odrabiam wszystkie zadania, słucham sobie drugi raz nagrań, a prace pisemne (jak np. ostatnio opis dnia) staram się urozmaicać. Puki co uczę się wszystkich przedmiotów, ale jak już się rozkręci, chcę przykuć uwagę do niemieckiego i kilku innych, które planuję zdawać na egzaminie dojrzałości. Nie ma sensu skupiać się na biologii czy chemii. Zobaczymy, jak to wyjdzie, bo szczerze mówiąc, nigdy tak nie robiłam.

     Błagam, niech jutro wszystko się uda. Muszę zobaczyć dziewczyny i SOLEIL, popatrzeć na NIĄ z bliska, posłuchać JEJ kojącego głosu, bo zwariuję. Ostatnio doszłam do wniosku, że moja psychika jest lekko zryta. Nie wiem dokładnie, przez co. Pewnie przez wszystko po trochu: przez Ojca, brak kontaktu ze szkolnym towarzystwem, brak zwyczajnego, szczerego przytulania, ta nadmierna nauka wyniszczająca mój mózg, no i oczywiście ta cholerna tęsknota. Niby trochę się zmieniło, czy nawet polepszyło, to całe liceum, ten plan na 3 lata. Ale tak naprawdę nadal jest to samo. Moje życie wciąż składa się z odcinków czasu "od spotkania do spotkania". Ewentualnie od jakiegokolwiek kontaktu z NIĄ. To męczące, uzależniające, często bardzo bolące... ale i tak nie zamieniłabym tego na nic innego. Bez SOLEIL już dawno bym wybuchła i stworzyła dodatkowy, jeszcze jeden problem dla moich Rodziców. Nie chcę tego. Chcę tylko czasem JĄ zobaczyć... Pewnie się powtarzam albo ciągle chrzanię dość podobne, w gruncie rzeczy polegające na tym samym pierdoły na temat mojej horrendalnej samotności. Sorry.

5 komentarzy:

  1. Alkoholicy to ścierwa... nienawidzę faktu, że tacy ludzie moją w ogóle mieć rodzinę.
    Ja też mam "lekko" zrytą psychikę. Osobiście uważam, że to przez alkoholizm matki i brak zrozumienia, wsparcia. Po prostu zostałam rzucona na głęboką wodę, w której dodatkowo pływały jeszcze rekiny i jestem kim jestem. W każdym razie - przeżyłam.
    Jej.. czyli nie tylko mi brakuje szczerego przytulenia. Kiedyś myślałam, że to głupia tęsknota' jak widać się myliłam.
    To niesamowite, ile daje Ci Soleil. Co do tych spotkań, rozmawiałaś kiedyś z nią?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas zastanawiam się kim jest SOLEIL :) A jeśli chodzi o szkołę, to nowości to zawsze coś ciekawego. A języków się ucz bo są ważne :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego, żebyś nie przepraszała za to, co piszesz, bo sama nie tak dawno doszłaś do wniosku, że ten blog jest przecież dla Ciebie, więc jaki cel w pisaniu "sorry"?
    Plan polegający na próbie skupienia się na tych przedmiotach, które chcesz zdawać na maturze jak najbardziej dobry, chociaż chcąc mieć niezłe świadectwo do wymienionej biologii czy chemii chcąc nie chcąc też będziesz się musiała troszkę przyłożyć.
    Nadwyrężona psychika - jak ja to dobrze znam. W moim przypadku żyję od piątku do piątku plącząc się przez cały tydzień w tonie zadań z matematyki i innych kompletnie z mojego punktu widzenia niepotrzebnych rzeczy. Trzecia LO to jest dopiero masakra! Do tego myśli, które wciąż uciekają do minionego miesięcy…
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Liceum w gruncie rzeczy nie jest takie złe. Ja swoje zaczęłam z tragicznymi ocenami, ale z tygodnia na tydzień się poprawiałam, choć nie przykładałam się na tyle, na ile mnie stać. Zajmowałam się przedmiotami, które mi się kończyły, żeby na maturalnym świadectwie wyglądało to "Jako tako" no i chyba nawet nieźle mi to wyjdzie, zobaczymy za kilka miesięcy. Najtrudniejszą klasą jest druga klasa, ale nie wiem jak będzie z Wami, macie inny program, którego szczerze Wam współczuję.
    I dziękuję Ci bardzo za pochwałę, to bardzo miłe. :) Jak zinterpretowałaś ten wiersz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Uda Ci się ;) Zobaczysz. A liceum, to dopiero początek, bardzo wiele rzeczy się zmieni.

    OdpowiedzUsuń