niedziela, 2 września 2012

38. Po dwóch miesiącach

     Dzisiaj chciałabym podsumować swoje wakacje. Może w punktach.

1. Niemiecki - Udało się! Uczyłam się naprawdę sporo, zrobiłam prawie cały samouczek (zostały mi dwie lekcje). Szczerze mówiąc, to trochę naiwnie wierzyłam, że skończę tak z 10 dni przed rozpoczęciem roku, no ale nie oszukujmy się - ciężko było zmusić się do nauki na wyjeździe nad morze czy na wsi u babci. Jednak jestem z siebie bardzo dumna, że w połowie sierpnia, gdy zostało mi jakieś 20 lekcji, nie poddałam się, twierdząc, że pewnie i tak się nie uda. Nie pisze tu tego, żeby się czymś chwalić. Po prostu chcę widzieć sens tej nauki i mieć do niej dalszą motywację.

2. Bieganie - Tu było gorzej, ale i tak lepiej, niż w zeszłym roku. Przez jakieś 20 wieczorów lipca biegałam po około pół godziny. Po powrocie z wyjazdu na początku sierpnia chęć do joggingu jakoś mnie opuściła.

3. Czytanie - Tutaj totalna porażka. Przeczytałam zaledwie 1,5 książki (tej drugiej nie chciało mi się kończyć, była zbyt nudna jak na mój gust). Teraz przyjdzie liceum i z wiadomą mi ilością lektur, jakie mnie czekają, raczej nie będzie czasu na wybrane przez siebie pozycje.

4. Rysowanie - Też słabo, zrobiłam tylko jeden rysunek dla SOLEIL, który mam nadzieję dać jej w październiku. Ale ten punkt akurat nie był jakoś szczególnie planowany przeze mnie w czerwcu.

     Ogółem oceniam swoje dokonania naprawdę wysoko. To znaczy, może patrząc na powyższy spis nie wygląda to aż tak dobrze, lecz w zeszłym roku po raz pierwszy miałam podobne plany i wtedy praktycznie nic nie zrobiłam. Tak więc z perspektywy czasu jestem dużo do przodu. Może za rok będzie jeszcze lepiej ;-)

     Czy odpoczęłam w ciągu minionych dwóch miesięcy? Raczej tak. Czuję się znacznie lepiej, niż dwanaście miesięcy temu, gdy wracałam do szkoły z poczuciem porażki, oraz niż po wcześniejszych wakacjach, gdy powracałam z poczuciem, że tak naprawdę nic fajnego nie zrobiłam. Tym razem się uczyłam i biegałam, ale też odpoczywałam, czasem gdzieś wyszłam, poczytałam gazetę, pograłam na kompie, poleżałam bezczynnie. Znów za dużo myślałam o wszystkim, ale od tego chyba nie ucieknę, taka moja natura, moje mniejsze i większe troski i zmartwienia. Czasem muszę sobie popłakać, nawet jeśli bez większego powodu. Przychodzą chwile, że nie doceniam tego, co mam. Przykre, ale tak jest.

***

     Teraz na trochę inny temat. Przez ostatni czas sporo się pozmieniało między mną i SOLEIL. To znaczy nie to, co do NIEJ "czuję". Najpierw byłam szczęśliwa, że będzie w moim mieście w październiku. Potem zaczęłam się martwić, że to jednak pomyłka; że nie przyjedzie. A były to jak najbardziej uzasadnione obawy, nie tylko moje chore wymysły. Następnie pojawiła się na horyzoncie nowa szansa na spotkanie, którą planuję oczywiście wykorzystać... i to nie sama, bo Pe. przyjedzie do mnie we wrześniu, a potem razem ruszamy na podbój Warszawy. ;-) Natomiast dosłownie kilka dni temu, gdy nadzieja już prawie umarła, okazało się, że SOLEIL jednak przyjedzie w październiku. Jestem z tego powodu tak szczęśliwa! <3 br="br">     No i proszę, zamiast jednego spotkania, będą aż dwa. Życie potrafi tak pozytywnie nas zaskakiwać. :-)

***

     PS Nie dodaję już "nuty na dziś", obecnie próbuję ustawić na blogu playlistę, będzie chyba wygodniejsza. Ale to tylko takie małe info.

8 komentarzy:

  1. Dziękuję, mam nadzieję, że pojadę na kilka jego koncertów, jak mówię dla mnie to nie musi być koncert w Polsce czy u naszych sąsiadów, mam prawo jazdy, czy nawet kupuję bilet lotniczy i lecę, ale na to muszę poczekać kilka miesięcy, może rok i uzbierać pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to spotkanie z Twoją idolką dojdzie do skutku, hehe. Super.
    Ja nie przepadam za niemieckim, uczyłam się go trzy lata, ale nie ma to jak angielski. To mój drugi język, uczę się go ponad 11 lat, ale jest mi niezwykle ważny w kontakt z przyjaciółmi ze Stanów, gdzie chcę się w niedalekiej przyszłości osiedlić.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tylko pozazdrościć osiągnięcia wakacyjnych celów no i podwójnego spotkania z SOLEIL ;) ja właśnie przed chwileczką opublikowałam nowy post w którym między wierszami można przeczytać, że moje "plany czytaniowe" też nie wyszły zbyt kolorowo.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dlatego zawsze trochę obawiam się wakacji, bo mam za dużo wolnego czasu na myślenie. Człowiek w tak beznadziejny sposób potrafi sam sobie podciąć skrzydła. Fajnie, że Ci się udało zrealizować chociaż część planów. Mi co do książek też nie wyszło, bo z 6 pozycji przeczytałam 2. :)
    Powodzenia na spotkaniach z Soleil.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm i tak bardzo dużo zrobiłaś i po raz setny piszę, że podziwiam Cię z j. niemieckim, który dla mnie osobiście jest po prostu zmorą i jednym z najgorszych przedmiotów, jakie w ogóle w szkole są.

    OdpowiedzUsuń
  6. I tak wiele zrobiłaś ! :)
    Udanej nauki w tym roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, czasami tak jest, że nasi idole przestają nam się tak bardzo podobać.
    Uczysz się niemieckiego? Ja również, ale nie mam motywacji, żeby się za niego wziąć. Lubię czytać porady od ludzi, którzy potrafią coś, czego ja nie lubię. Mogłabyś mi powiedzieć, jak się uczyłaś, na ile ten język umiesz i w ogóle? byłabym wdzięczna :D
    A i gratuluje. Zrobiłaś i tak więcej niż ja, więc naprawdę szacun.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ważne, że coś zawaliłaś, zdarza się, ale liczy się to co udało Ci się osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń