niedziela, 3 czerwca 2012

27. Pożeracz czasu


     Wiecie, że nigdy nie miałam NK? Zawsze uważałam, że to głupota, bo prawdziwy sens założenia tego portalu był całkiem inny. Według mnie miał on pomóc ludziom po czterdziestce odnaleźć znajomych ze szkoły. Pomysł ciekawy, jednak w rzeczywistości na stronie zaczęła się rejestrować głównie młodzież. Prześciganie się w liczbie znajomych, dodawanie "słit foci", później doszły jakieś śledziki, gry, aplikacje czy podobne pierdoły. Nie miałam zamiaru brać udziału w tym cyrku.

     Potem na miejsce NK wprowadził się Fejsbuk (mówię o Polsce, bo w innych krajach FB był popularny znacznie wcześniej). Nastąpiła automatyczna przeprowadzka na ten portal. Spodobał się on ludziom, gdyż był łatwiejszy w obsłudze i mniej przesłodzony. Ja nadal nie chciałam zakładać konta, mimo iż znajomi patrzyli na mnie z ukosa.

     Aż pewnego dnia się złamałam - założyłam sobie konto. Pierwotnie tylko po to, by złapać kontakt z SOLEIL, jednak z czasem zaczęłam częściej tam zaglądać, używać różnych aplikacji. Dodałam kilka zdjęć, od czasu do czasu przeglądałam profile znajomych.

     Teraz, kiedy mi się nudzi, wchodzę nawet na Besty, czasami dodaję niektóre obrazki na swoją tablicę. Na FB na szczęście nie zaglądam zbyt często, tak ze dwa razy dziennie, na 5 minuty. W tym czasie sprawdzę powiadomienia, czasem skomentuję śmieszne zdjęcie znajomych, które rzuci się w oczy na głównej stronie... I w sumie to wszystko. Jakoś nie czuję potrzeby ciągłego zmieniania zdjęcia profilowego, statusu ani grania w jakieś gierki.

     Czy jestem uzależniona? Chyba w jakimś stopniu tak. Gdybym np. przez tydzień nie miała internetu pod ręką (a zdarzyło się tak), nie szukałabym musowo kafejki internetowej czy innego połączenia. Jednak, kiedy net jest, rutyną stało się dla mnie prawie codzienne odwiedzanie danej strony. Fejsbuk nie zżera mi kilku godzin każdego dnia, z czego osobiście jestem dumna. Ale faktem jest, że kiedyś nie potrzebowałam go wcale, a obecnie dostrzegam jego pozytywne cechy i korzystam z niego.


     Ojciec ma pracę! Tylko na letni sezon, ale to zawsze coś. Może przez te 3 miesiące w domu będzie spokojniej...

____________
<nuta na dziś>

2 komentarze:

  1. Cóż, ja także długo opierałam się podobnym stronom. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie zakładałam NK, ale fakt faktem, że zrobiłam to jako jedna z ostatnich osób z klasy. Facebook także wciągnął mnie dużo później niż innych moich znajomych i przyznam, że parę ładnych tygodni po rejestracji w ogóle z niego nie korzystałam. Był dla mnie czymś zupełnie nowym, innym, nie potrafiłam z niego korzystać i z miejsca się zniechęciłam. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam używać go, żeby np. być na bieżąco z newsami przesyłanymi przez moje ulubione zespoły, solistów i tym podobne. No i pytanie o zaległe lekcje stało się o wiele prostsze, bo okazało się nagle, że połowa klasy, nawet jeśli nie odbiera telefonów, nie zagląda na GG i ignoruje maile, to na Twarzoksiążkę tak czy siak zagląda regularnie. Cieszę się jednak, że nie uzależniłam się od tego portalu. Znacznie bardziej wciągnęły mnie w swoje szpony PBF'y, bez których od paru lat nie wyobrażam sobie życia ;) No, może przesadziłam - to po prostu dla mnie genialna rozrywka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci szczerze, że jak byłam młodsza to owszem, korzystałam z Naszej Klasy. Teraz w ogóle na nią nie zaglądałam. Założyłam Facebooka. Posiedziałam dwa miesiące. W s z y s t k o usunęłam. Sądzę, że to są bezsensowe portale, tylko ludzie mnie tam wkurzali i nic więcej.

    OdpowiedzUsuń