piątek, 1 czerwca 2012

26. Kobieta kiedyś i dziś


     Kobieta ma być damą. Kiedyś tak było wszędzie, obecnie... cóż, trudno o prawdziwą, dobrze wychowaną dziewczynę. Dlaczego? Dobrze to czy niekoniecznie?

     Ja uważam, że teraz kultura schodzi gdzieś na drugi plan. Coraz mniej osób mówi "dzień dobry" mijanym na ulicy nauczycielom, spotkanym w sklepie sąsiadkom czy kasjerkom, paniom woźnym po wejściu do szkoły. To nie jest nasza przyjaciółka/el, więc nie musimy się z nią/nim witać - proste. Rzadko też potrafimy podziękować po obiedzie za posiłek, czy powiedzieć "przepraszam" zamiast "sorry".

     Dziewczyny uważają chłopców za chamów, kiedy nie przepuszczą ich w drzwiach albo zajmą ostatnie wolne miejsca siedzące. Fakt, to może sugerować u płci przeciwnej brak kultury i dobrego wychowania. Tylko że mężczyzna powinien ustępować damie, nie dziewczynie. Bo czy taka, która słowa na "kur.." używa jako przecinka co trzeci wyraz albo pyskuje nauczycielom, rodzicom oraz wyraża się wulgarnie w stosunku do znajomych i koleżanek, zasługuje na to miano?

     Czy to oznacza, że kobiety powinny powrócić również do pięknych sukien, wymyślnych fryzur i że nie wolno im biegać po lesie, ubrudzić się choćby na sekundę, oglądać meczy, a już na pewno grać w siatkę? Nie powiedziałabym. Pewnie starsi ludzie uważają inaczej, jednak dla mnie trzeba popracować jedynie nad tym brakiem kultury w słowie. Ponieważ jeśli chodzi o styl ubierania, słuchanej muzyki i rozrywek, to jest to już osobista sprawa każdego z nas.

     Ja sama nie potrafię się zdecydować, czy wolę elegancki ubiór czy luźne spodnie i T-shirt. Jestem też trochę hipisem w kwiecistych spódnicach. To, jak się danego dnia ubiorę, zależy tylko ode mnie, od mojego obecnego humoru. Kocham malować paznokcie na różne kolory albo domalowywać jakieś wzorki. Podobają mi się fryzury poupinane w jakieś koki, warkocze na bok, lecz prawie nigdy ich sobie nie robię, bo denerwuje mnie ciągłe pilnowanie, czy jakieś pasemko mi nie wychodzi. Przy zabawie nie zwracam uwagi na to, czy się ubrudzę, tylko na to, żeby było mi wygodnie i żebym miała niezłą frajdę. Nie maluję się, gdyż nie umiałabym co kilkanaście minut sprawdzać stan makijażu w lusterku. Ale już gdy idę do restauracji, lubię wyglądać kobieco. Założę sukienkę albo ładną tunikę (choć makijażu i specjalnych fryzur nadal brak). Jestem też romantyczką i urzekają mnie spacery po lesie, łące czy nad morzem w zachodzącym słońcu. Świetnie czuję się wtedy w długiej spódnicy.

     Jak widać, mam bardzo zróżnicowany styl. Również ten z podartymi dżinsami. Czy to oznacza, że nie mam za grosz kultury? Może jakąś wielką damą nie jestem, ale wydaje mi się, że potrafię się zachować. Przynajmniej dla mnie nie do pomyślenia jest nie powiedzieć "dzień dobry" pani woźnej w szkole. Wydaje mi się, że mama wychowała mnie całkiem dobrze. I jestem jej za to wdzięczna. A co do innych - to wasz własny wybór, jak się zachowujecie i ubieracie, i czy widzicie w tym jakiś problem.

____________
<nuta na dziś>

1 komentarz:

  1. Poruszyłaś świetny temat. Głupie stereotypy. Uważam, że każdy powinien ubierać się tak, jak lubi. A co do chłopaków, to rzeczywiście trudno natknąć się na tzw. dżentelmena. Choć może tacy gdzieś są, tylko trzeba się uważnie rozejrzeć?
    PS. Z racji, że znowu te pieprzone hieny z mojej klasy namierzyły mojego bloga, teraz jestem na:
    http://fuck-you-haters.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń