sobota, 26 maja 2012

24. Takie tam - coś i nic

     Dawno nic nie pisałam, z różnych powodów. A to byłam zabiegana przez poprawianie i utrzymywanie ocen, a to miałam totalnie zły humor i kompletny brak chęci do życia. Ostatnio jeszcze problemy rodzinne... Nie idzie wytrzymać.

     Ojciec sobie wymyślił, że wyjedzie na pół roku do Anglii na zbieranie truskawek, bo będzie tam zarabiał 4 tyś. złotych miesięcznie. Aha, akurat! On nawet języka nie zna, chociażby podstawowych podstaw. A z jego skłonnościami do alkoholu na pewno najwięcej by tam narobił. Dodatkowo w wakacje mieliśmy jechać z rodziną nad morze, lecz Tata stwierdził, że same pojedziemy, bo on do tej Anglii wybyje. Już widzę, jak siedzimy we trzy na jakimś totalnym zadupiu, 2 km od morza. Szit, miałam nie używać wulgaryzmów! ;-/


     Babcia mnie ostatnio zdenerwowała. Siostra dostała 3 z matmy, co dla Matki mojej Matki jest nie do przyjęcia. Znaczy nie, że na Młodą krzyczała czy coś, ale ciągle truła, żeby to poprawiła i bardziej się przykładała, bo średnia jej spadnie. Ciekawe, co powie, jak zobaczy moje kolejne 4,5, czyli brak wyróżnienia, do tego na koniec gimnazjum.

     Masakra. Uwielbiam babcię, ale jej największą wadą jest to, że tak bardzo przejmuje się naszymi ocenami. To jest dla Niej świętość, nic innego się nie liczy, bylebyśmy się uczyły. Ja wiem, że chce tego "dla naszego dobra" (jeny, ukatrupiłabym tego, kto to wymyślił), ale nie potrafi zrozumieć, że wiedza to nie wszystko, są inne ważne rzeczy, my możemy mieć różne zainteresowania. Owszem, jakbym się starała, to pewnie mogłabym napisać testy na 90%-100% i pójść sobie do mat-fizu czy biol-chemu, a w przyszłości zostać chirurgiem, jakimś inżynierem albo naukowcem. Ale jak mnie to nie kręci, to mam to robić na siłę? Nie chcę narzekać na pracę, która mnie nie interesuje. Wolę być nauczycielem od niemieckiego. Nie potrzebuję fury kasy, która zmieniłaby mnie w znieczuloną na potrzeby innych egoistkę. Wystarczy, żeby mieć co do garnka włożyć, jakoś się ubrać, przynajmniej dla mnie, bo dla niektórych to pewnie nic wielkiego.

     Zawsze będę sobą, będę się uczyła tego, na czym MI zależy. A moje sukcesy oprę na ciężkiej pracy i uczciwości, a nie na ściąganiu, fałszerstwach i brudno zarobionych pieniądzach. Tylko w ten sposób potrafię być szczęśliwa!


     Hahaha, polonistka stwierdziła, że drzemie we mnie ukryty talent, kiedy przeczytała mój wiersz. A właściwie to zakończenie drugiej zwrotki "Zaczarowanej dorożki" Gałczyńskiego. Okej, okej, niech się kobitka cieszy, że ma poetkę w klasie, nie będę jej wyprowadzała z błędu. ;-)


Akumu, czytałaś już może "Hades"? :-) Pytam tutaj, bo właściwie nie mam z Tobą innego kontaktu.

____________
<nuta na dziś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz