wtorek, 13 marca 2012

15. Niedosyt


     Czuję jakiś niedosyt. Niby się udało, wczoraj znów widziałam SOLEIL. Tylko że... to była chwila i nawet nie udało się z NIĄ pogadać.

     Teoretycznie to miałam jechać już tydzień temu, ale odwołali i przełożyli na wczoraj. No dobra, nie przeszkadzało mi to. Powiedziałam tacie, że jedziemy dwunastego. Ale po południu okazało się, że kilka dziewczyn nie może zwrócić biletów za pociąg i nie mają co z nimi zrobić, więc SOLEIL wymyśliła, żeby jednak się spotkać, pójść gdzieś do kawiarni. Tak bardzo się ucieszyłam, myśląc: "Spędzę godzinę lub dwie na kawie z NIĄ, posiedzimy i pogadamy! <3". Okey, ja pewnie powiedziałabym najwyżej dwa zdania, a ręce znów miałabym mokre i drżące cały wieczór. Ale liczyło się, że będę mogła słuchać JEJ kojącego głosu, patrzeć na NIĄ z odległości 1m, może nawet by się do mnie uśmiechnęła albo i mnie przytuliła.

     Jednak najwyraźniej nie było mi to dane. Kiedy wróciłam ze szkoły, tata w domu cóż... prosto mówiąc znowu się schlał. Miałam jeszcze nadzieję, że znajdę jakiś autobus, którym moglibyśmy pojechać. Lecz mama nie chciała puścić mnie z ojcem w takim stanie. Wtedy ja też oprzytomniałam i zrozumiałam, że nie chcę sobie robić obciachu. Jeszcze by coś nagadał dziewczynom czy SOLEIL...

     Tak więc zrezygnowałam. Popołudnie spędziłam, leżąc na łóżku. Kiedy sobie to wszystko przypominam, na nowo odczuwam zapach mokrego od gorzkich łez prześcieradła. W gardle robi mi się wielka gula. Ręce znowu drżą, oczy robią się wilgotne. Tak bardzo chciałam tam wtedy być! Nie byłam w stanie myśleć. Od 15-tej do 19-tej przeleżałam, słuchając smutów i oglądając "BrzydUlę", byleby zająć się problemami kogoś innego, nawet fikcyjnej postaci. Przed 20-tą udało mi się zasnąć.

     Następnego dnia w szkole nie potrafiłam się na niczym skupić. Chyba tylko cud uratował mnie przed sprawdzaniem pracy domowej z polskiego. Zarwałam 3 z gegry - cóż, jak na mój stan w tamtej chwili i fakt, że tylko na przerwie raz przeczytałam temat, to nie najgorzej mi poszło. Tylko że chcę mieć 4 na koniec. Przez kolejne dni starałam się już o tym nie myśleć, a wyczekiwać najbliższego poniedziałku.


     I oto minął. A w raz z nim nadzieja na "rozmowę" z SOLEIL. Udało mi się jedynie patrzeć na NIĄ z widowni, kiedy była na wizji. Trwało to z 5 minut, na pewno nie dłużej. Później próbowałyśmy z dziewczynami dodzwonić się do NIEJ, ale się nie udało, miała wyłączony telefon. Kiedy oddzwoniła, była już niestety poza studiem i musiała jeszcze gdzieś jechać, także nie mogła nawet chwilę z nami pogadać. Drogę powrotną spędziłam, milcząc.

     Co za ironia losu - Na tym, by być na widowni, zależało mi najmniej. Najbardziej chciałam spędzić czas z SOLEIL i gdybym mogła wybierać, sto razy wolałabym jechać w zeszłym tygodniu niż wczoraj. A tu pech, muszę zadowolić się tymi pięcioma minutami patrzenia na NIĄ. Chociaż... SOLEIL pomachała w naszą stronę ze sceny, może mnie widziała?...


     Jaki to człowiek jest wybredny! Dokładnie dwa lata i jeden dzień temu dołączyłam do FC SOLEIL. Właściwie wtedy jeszcze nie było żadnego FC, tylko forum, do tego nawet adminka nie miała z NIĄ kontaktu. Nikt jeszcze nie miał od NIEJ nawet autografu, na żywo nigdy JEJ nie widział. Pamiętam plany pierwszego spotkania - chciałyśmy znaleźć jakąś agencję, spróbować zorganizować takie spotkanie i przekonać do niego SOLEIL. Wtedy marzyłam, żeby tylko udało mi się kieeedyś, raz w życiu JĄ zobaczyć.

     Teraz widuję JĄ praktycznie regularnie, tak co pół roku. Ostatnio nawet częściej, bo spotkanie miałyśmy 18-tego lutego, wczoraj znów patrzyłam na NIĄ na żywo. Mam z NIĄ sporo zdjęć, autografów, nawet prezenty od NIEJ. W FC mamy z NIĄ kontakt i pewnie będzie jeszcze wiele spotkań. A ja rozpaczam, bo nie byłam na tym jednym. Jak można być tak egoistycznym i niewdzięcznym?! Czy wszyscy ludzie nie doceniają tego, co mają, tak jak ja? Boże, wybacz mi...

     SOLEIL stała się (mniej więcej cytując Edwarda) "taką moją osobistą marihuaną". Swoją drogą ciekawe, jak by zareagowała, gdyby to przeczytała.

____________
<nuta na dziś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz