wtorek, 17 stycznia 2012

5. O solidarności w szkole słów kilka


     Wczoraj moja znajoma z klasy poprawiała się po ostatniej lekcji z historii, żeby mieć czwórkę. Znam ją jeszcze z przedszkola, czasem zamienię z nią kilka zdań, więc razem z trzeba koleżankami obiecałyśmy jej, że na nią poczekamy, jakby co, to wstawimy się za nią u sora (mi i tak nie śpieszy się do domu).

     Tak więc czekamy przed salą aż skończy pisać sprawdzian. W końcu wychodzi i nie zwracając na nas uwagi idzie w kierunku szatni. Dziewczyny tylko spojrzały, rzuciły coś, że "Oj, chyba jej się nie udało" i dalej robiły sobie słit focie. O_o' Ja idę za nią, pytam co i jak, czy nie da rady na 4 wyciągnąć, że może chodźmy do sora, jakoś go przekonamy. Ale ona tylko, że nie, już wpisał 3. Chciałam z nią wracać, jakoś ją pocieszyć, bo wiedziałam, że jest załamana, jej rodzice strasznie czepiają się jej ocen. Lecz ona szybko się ubrała i wyszła zanim zdążyłam wrócić od mojej szafki, która jest trochę dalej.

     Chodzi mi głównie o to zachowanie dziewczyn. One uważają się za jej przyjaciółki, często się spotykają, gadają. Ale jak już przyjdzie co do czego, to nawet nie pocieszą, nic ich nie obchodzi, że będzie miała przypał na chacie. Skoro przyjaźń ma tak wyglądać, to ja się cieszę, że jestem sama.

     Inna rzecz: mieliśmy dziś mieć sprawdzian z gegry. Po raz pierwszy olałam sprawdzian i nie uczyłam się nic przez cały weekend ani wczoraj. Miałam już dość tego ciągłego kucia, tej cholernej szkoły, w której nie można nawet wyrazić swojego zdania, bo belfrowie są ważniejsi. Gdzie się podziali nauczyciele, którzy chcą nauczyć nie tylko swojego przedmiotu, ale i życia; tacy co uczą się też od uczniów, co traktują nas jak dorosłych albo chociaż myślących? Nie mówię, że wszyscy uczniowie z budy na to zasługują, ale też nie wszystkich należy brać za gówniarzy i wrzucać do jednego worka.

     Dobra, oczywiście na inny temat znów truję.

     Jak mówiłam, nie nauczyłam się. Tym bardziej, że ten dział trwał całe półrocze, bo sorki co drugą lekcję nie było. Jednak ktoś z innej klasy niepostrzeżenie zabrał nauczycie sprawdzian i podrzucił nam - wow, jednak chociaż solidarność międzyklasowa jeszcze istnieje, brawo!!! - tylko oczywiście akurat ja na tej przerwie musiałam pójść po książki do szafki, więc nikt nie pomyślał, żeby sprawdzian i dla mnie skserować. Dopiero na WOSie sczaiłam, że wszyscy rozwiązują sobie te sprawdziany. Próbowałam spytać dziewczyn za mną, co tam było, ale one oczywiście, że zaraz, że potem mi dadzą. A później pod klasą co? Nikt mi nie dał w obawie, że sorka będzie tędy przechodziła, zauważy sprawdzian i zrobi nam inny...

     Tak więc wszyscy mieli mnie głęboko. Dzięki ludzie, że przypominacie sobie o mnie tylko, kiedy nie macie pracy domowej z niemieckiego!

     PS Co do ściągania, nie cierpię tego robić, czuję się wtedy nie fair i jest mi potwornie głupio. Ale niestety, w takich sytuacjach czasem poddaję się wpływowi otoczenia (psiakrew!), zachowuję się jak świnia i robię rzeczy przeciw sobie. Oczywiście to żadne usprawiedliwienie, nienawidzę siebie.

____________
<nuta na dziś>
Obejrzyjcie całe i czytajcie, full romantic <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz