czwartek, 14 marca 2013

52. Habemus Papam!

Jorge Mario Bergoglio.
Nie mogłabym na tym blogu chociaż nie wspomnieć o nowym Papieżu. Niektórzy pewnie mają już dość tematu, o którym bezustannie trąbią media. Nie dziwię się, zwłaszcza że telewizji zazwyczaj nie chodzi o wyjątkowość wydarzenia, a po prostu o pożywienie się sensacją. Mimo wszystko akurat sprawa papieża jest dla mnie niezwykle przejmująca.

W oczekiwaniu na konklawe modliłam się, by nowy papież był wyjątkowy, miał dla mnie szczególne znaczenie. Wiecie, często jest tak, że dowiadujemy się o śmierci kogoś znanego, wielkiego, i niby to przeżywamy, chociaż w rzeczywistości wcześniej praktycznie nie słyszeliśmy o danej osobie. To samo tyczy się zwycięzców jakichś zawodów, różnych wyborów, m.in. właśnie papieża. Najpierw jest sraczka, sraczka wszędzie. ;-) Później jednak tylko nieliczni dokładnie śledzą poczynania Ojca Świętego czy też mogą pochwalić się znajomością chociażby jednej z jego książek, encyklik.

Ze mną nie było inaczej. Być może usprawiedliwia mnie nieco fakt, że w czasie wyboru Benedykta XVI byłam zaledwie dziewięciolatkom. Jednak chwilę przed ostatnimi feriami zimowymi zauważyłam, że ksiądz wpisał w dzienniku elektronicznym temat: "Benedykt XVI". Nie mieliśmy go na lekcji, ponieważ w rzeczywistości jesteśmy sporo do tyłu z programem, ale w papierach jakiś porządek musi być. W każdym razie wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że o panującym papieżu wiem tyle, że jest Niemcem. ;-) Nie wiedziałam nawet, jak naprawdę ma na imię. I pomyślałam sobie, że to strasznie głupio nic nie wiedzieć o Głowie Kościoła, w którego wiarę wyznaję. Mimo to temat ten szybko stracił moją uwagę.

Dopiero po powrocie do szkoły na religii mieliśmy temat abdykującego papieża. Tow pewnym stopniu przybliżyło mi jego postać. Zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać, po czym doszłam do wniosku, że bardzo bym chciała, aby nowy papież był dla mnie prawdziwie ważny. Bez udawania, bez tej sraczki, co po kilku dniach przechodzi. Chciałam, by on serio miał znaczenie w moim życiu.

Wczoraj niecierpliwie oczekiwałam pojawienia się kolejnego Następcy Św. Piotra. Aż wreszcie został przedstawiony i wyszedł na balkon Bazyliki. Muszę przyznać, że początkowo praktycznie nic nie czułam. Brak jakichś specjalnych emocji. Zastanawiałam się, dlaczego papież podszedł tak nieśmiało, a teraz stoi, w ciszy spoglądając na ludzi, zahaczając o granice pewnej nadmiernej sztywności. Ale zaraz tłumaczyłam sobie, że to prawdopodobnie jest dla niego niezwykłe przeżycie. Istotnie, nie wyobrażam sobie, co musiał czuć w tamtym momencie, jak wielką musi mieć odwagę oraz jaki strach mu towarzyszy. Zaczął mi nawet imponować ten jego spokój, opanowanie, wzruszenie w oczach. Po dłuższej chwili Ojciec Święty przemówił, następnie błogosławił lud. Wsłuchiwałam się w jego słowa, szukając w nich jakiejś wyjątkowości. Następnie papież skończył mówić, pożegnał się i wrócił do środka.

Wciąż rozmyślałam, zastanawiałam się nad swoimi uczuciami. W miarę tego w moim sercu powoli wzrastała radość. Usiadłam do komputera u celu znalezienia jakichś informacji o Jorge Bergoglio. Z każdą sekundą wyświetlały się kolejne hasła:

Argentyńczyk z Buenos Aires.
Pierwszy papież jezuita.
Pierwszy z Ameryki Łacińskiej oraz spoza Europy.
Zna hiszpański, włoski i niemiecki.
Jako biskup mieszkał w zwykłym mieszkaniu, sam sobie gotował, przemieszczał się autobusem.
Przyjął imię Franciszek, prawdopodobnie na cześć św. Franciszka z Asyżu lub też Franciszka jezuity.
Przeciwnik przepychu w Kościele.
Człowiek skromny, nieśmiały.
Przeciwnik aborcji, eutanazji, mówiący o potrzebie szacunku dla osób "doświadczających w sobie silnych tendencji homoseksualnych", jednak sprzeciwiający się adopcji dzieci przez pary lesbijskie i gejowskie.
Nader współczujący i pomagający ubogim.
Przeciwnik polityki wolnorynkowej.

Moja głowa pełna była myśli, wzruszenia, radości. Postanowiłam się z tym przespać. Natomiast dzisiaj rano, idąc do szkoły, nagle stwierdziłam, że nowy papież faktycznie jest dla mnie wyjątkowy. Nie przez tą liczbę informacji o nim, które odnalazłam. Po prostu w jednej chwili poczułam, że ten papież mnie zmieni. I poczułam się niesamowicie bezpiecznie.

10 komentarzy:

  1. a ja wiedziałam jak sie nazywał Benedykt XVI :D Joseph Ratzinger :D
    i ogólnie podziwiam papieża, że zna włoski i hiszpański i niemiecki. TEŻ CHCĘ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sobie obiecałam, że będę tego człowieka naprawdę bacznie obserwować. Bo urzekła mnie jego nieśmiałość ale mam też mieszane uczucia słysząc plotki na jego temat ( że lewicowiec, że donosił na jakiś księży itd ).

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, zobaczymy, jak to z nim będzie :) Podoba mi się, jak na razie :) I Franciszek, piękne imię - ja co prawda stawiałam na Łukasza, ale co tam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie ten temat średnio interesuje, bo jestem agnostykiem teistycznym, chociaż fakt, że wczoraj to oglądałam pomógł mi zaświecić wiedzą na religii ;D To zawsze coś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam, że to dobry wybór.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy papież wzbudził we mnie bardzo pozytywne uczucia. Myślę, że owocny będzie jego pontyfikat ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wyrażam jeszcze swojej opinii. Niestety ja teraz każdego papieża będę porównywać do Jana Pawła II

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój stosunek do papieży w sumie nie jest jakiś specjalny, cóż, kiedy zmarł Jan Paweł II nie potrafiłam w to uwierzyć no, bo przecież, kiedy przyszłam na świat On już był Głową Kościoła i tak nagle miał nią zostać ktoś inny? Bardzo ubolewam nad tym, że nie było mi dane "spotkać" go osobiście. Cóż poczynaniami Benedykta w zasadzie się nie interesowałam, bo szczerze mówiąc nie wzbudzał on we mnie jakiś pozytywnych odczuć, chociaż sama nie wiem, dlaczego tak było. Franciszek, cóż imię mi się nie podoba ;), ale za to bardzo podoba mi się Jego pokora, jaką pokazał już podczas tego pierwszego wystąpienia zaraz po wyborze. Myślę, że będę starała się przyglądać Jego posłudze i liczę na to, że postara się On jakoś uporządkować ten chaos, który ostatnio zapanował w Kościele.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że ten papież sobie poradzi. Ba, jestem tego pewna. Wydaje się być super człowiekiem i bardzo otwartym na nowe wyzwania. Na pewno poradzi sobie z dzisiejszym światem. Czuję, że nadchodzi godny następca JP II :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że potrafisz tyle czerpać z takiego wydarzenia. Zaczynam Cię trochę podziwiać, ponieważ wydajesz się stawać osobą wierzącą - według mnie, mojego dawnego wyobrażenia - prawdziwie.
    Umocnienia w wierze życzę, skoro tyle Ci to daje. :)

    OdpowiedzUsuń